czwartek, lutego 02, 2012
- 3
Czerwiec 2011, Gdańsk, tereny postoczniowe, nieczynna pochylnia K – 2, dźwig KONE trzy miesiące po dość głośnym ogłoszeniu decyzji radnych miasta o przeznaczeniu 1,1 miliona złotych z miejskiego budżetu na zakup żurawia. Miało Go to ochronić przed złomowaniem, pozostawić w pejzażu miasta a przede wszystkim upamiętnić ofiary katastrofy smoleńskiej związane ze stocznią; Annę Walentynowicz, Arama Rybickiego i Macieja Płażyńskiego. Tyle w optymistycznej teorii i w komunikacie „Gdańsk ratuje dźwig”.
Coś jednak nie zagrało. Ponoć z powodów proceduralnych / sprzedająca firma złomiarska czyli nowy właściciel nie przedstawiła zaświadczenia z urzędu skarbowego o nie zaleganiu z podatkami / . Jaki nie byłby powód to jednak szkoda że wspólna sprawa padła i rozbiła się o przepisy.
Od siebie dodam że był to jedyny dobrze widoczny ze starego miasta /z poziomu ulicy/ KONE. Można go było zobaczyć np. z rogu ulic Szerokiej i Św. Ducha gdzie wystawał znad hali targowej przez jakiś ostatnie 30 lat.
Rok temu o tej porze na terenach obecnej i byłej Stoczni Gdańskiej stało 28 dźwigów, dziś jest ich 25. Roczny bilans – 3, dwa na złomie, jeden został przetransportowany pontonem na tereny byłej Stoczni Gdyni i chyba dobrze służy.